Ja rozumiem, że ten film miał ośmieszać różnego rodzaju stereotypy, ale moim zdaniem za dużo w nim było bezsensownego szokowania. Na przykład czemu miała służyć scena pogoni na golasa po całym hotelu i jej finał z bijatyką na scenie? Nie wspominając o wcześniejszej scenie na łóżku, gdzie bohaterowie zaglądali sobie do tyłków. W tym momencie zwątpiłam. Ani to zabawne, ani śmieszne- dno.
Albo odśpiewanie przez Borata hymnu Ameryki ze zmienionymi słowami. (nie mówiąc o hymnie Kazahstanu) Co to miało oznaczać? "Ludzie, jesteście głupi i zacofani skoro was to obraża i nie lubicie naśmiewania się z symboli narodowych" ? Ja zupełnie nie dziwię się ich reakcji. <Chociaż podobało mi się jak przed samym śpiewem podsumował wojnę w Iraku :] >
Mimo że do filmu podeszłam z dużym entuzjazmem, po ok. 15 minutach czułam się wymęczona jego głupoto-chamstwem. Co gorsze, ta głupota (może z wyjątkiem scen w domu Żydów, faceta od pogody, pomysłem z kurą w torbie i niedźwiedziem w bagażniku) moim zdaniem w ogóle nie była śmieszna :/
Ja z kolei uważam to za 10 razy lepszy rodzaj humoru, niż chociażby spopularyzowany "how I met your mother", któy jest nudny i męczący.
A ja uważam ,że jest to przedstawione w odpowiedni sposób wszystko jest zrobione na tzw. spontanie i w wielu sytuacjach Amerykanie ośmieszają się swoją niską inteligencją,wybujałym ego i uważaniem siebie jako największe mocarstwo na świecie.Oczywiście są tu ukazane stereotypy lecz w wielu momentach pokazują swoje wiarygodne zastosowanie w rzeczywistości a nie puste banialuki namalowane przez Europejczyków .Ja się uśmiałem niesamowicie.Borat rządzi! 8/10