Reżyseria Bigelow przez większość filmu bez zarzutu. Sceny w motelu poprowadzone rewelacyjnie, głównie za sprawą klaustrofobicznych ujęć i dobrej gry aktorskiej na czele z Poulterem. Końcówka mniej efektowna i można było przyciąć i zamknąć film w 2 godzinach.
Boyega jest przez niektórych krytyków okrzykiwany następnym Denzelem Washingtonem nie zachwycił mnie.
Na szczęście film nie jest "czarno-białą" politycznie rekonstrukcją wydarzeń z 1967 roku. Nie obeszło się jednak bez charakterystycznego amerykańskiego patosu, ale i tak całość na plus i warta uwagi.
Poulter już w Zjawie pokazał, że warto miec na niego oko. Tu znakomity w swej ohydzie. Sam film daje mocno po głowie i Coogler może się chować ze swoim Frutival Station.