Rozumiem, dla fanów tego gatunku jest to obowiązkowa pozycja. Często słyszę też
opinie, że każdy informatyk uwielbia SW. Temu pozwolę sobie zaprzeczyć - jestem
informatykiem, a SW uważam za sagę mocno średnią. Książki nie czytałem i na jej temat
się nie wypowiadam, ale jeśli chodzi o same filmy, to kilka razy podchodziłem do
pierwszej części, przy której zasypiałem. Nie jest to tylko moje zdanie, znam sporo osób
o podobnej opinii.
Faktem jest, że trzy starsze części były produkowane w innej epoce technologicznej, a co
za tym idzie, efektami specjalnymi przypominają ulicę sezamkową. Myślę, że szaremu
widzowi jednak bardziej przypadają do gustu nowsze części.
Co do samej fabuły i wykonania, to te części są przydługawe. Jakby napisać plan
wydarzeń, to jak na 2h film wyszedłby bardzo krótki. Poza tym praktycznie wszystko
przewidywalne, mocno przynudza. Myślę, że fabuła SW stoi na podobnym poziomie, co
Battleship (ten nowy).
Osobiście oceniłem nowe odcinki na 6, starsze ze względu na gorsze wykonanie
(zarówno technicznie jak i fabularnie) nie mogę dać więcej, niż 3. Nie sądzę, żebym
kiedykolwiek wrócił do SW i cieszę się, że przez to przebrnąłem w końcu. Teraz z czystym
sumieniem mogę powiedzieć, że ta seria mi się nie podoba.
A teraz mam poważne wyzwanie. Rozumiem, że jest tu coraz więcej troli, prowokacyjne
tematy przeciw legendom kina i wysokie noty dla nieocenionego chłamu.
Prawdopodobnie należę też do tej niewielkiej grupy osób, które nie przepadają za SW,
więc większość czytających to osób będzie raczej przeciwnego zdania, tak więc z góry
informuję, jeśli ktoś chce bluzgać pod moim postem to radzę wyłączyć wcześniej
komputer i się nie kompromitować. Forum i komentarze służą do wyrażania opinii i
dyskusji, nie do wyzywania się.
Chciałbym jednak wiedzieć, czy są tu osoby, które mają podobne zdanie na temat SW?
Masz do wyrażenia swojego niezadowolenia prawo jezeli film Cię zawiodł, ale przy całej krytyce z jednym nie mogę Cię poprzeć.
"Myślę, że szaremu widzowi jednak bardziej przypadają do gustu nowsze części."
Jest dokładnie na odwrót. Co z tego że nowa ma już lepsze efekty specjalne jak leży w tym filmie aktorstwo. Jeżeli masz obydwie trylogię za sobą to potrafisz porównać kreacje Harrisona Forda, Carrie Fischer i Marka Hamilla z Ewanem Mcgregorem, Portman i Christensenem.
Zgadzam się, ja najpierw obejrzałem nowa trylogię a potem starszą i uważam, że obie są świetne, ale starsza lepsza jest, a na początku wcale mnie ta saga nie interesowała.
Szczerze to ne widze zlego aktorstwa w nowszych czesciach tylko lepsze, Portman i McGregor sa utalentowanymi aktorami , napewno lepszymi niz Marc Hamil i Carrie Fisher ktozy sa aktorami jednej roli.Wiec w starych czesciach wyzyn nie ma ,tylko Ford gral dobrze
Ja również zaprzeczę tej opinii: nie jestem informatykiem i lubię Gwiezdne Wojny. Nie jestem profesjonalistą i potrafię zobaczyć jedynie to, że ci aktorzy dobrze zagrali swoje role. Zarówno w starej, jak i nowej wersji filmu. Być może w którejś z nich lepiej, a w innej gorzej, ale mi to w żadnym calu nie przeszkadza.
Może naoglądałem się za dużo "Pamiętników z wakacji"? O.o
mam podobną opinię, ale bardziej razi mnie po oczach fabularne absurdy, sceny które pisał chyba 8 latek albo fan bennego hilla. efekty jak na tamtą epokę były rewelacyjne. jednak gdyby miał teraz polecić komuś kto chce op prostu obejrzeć film przygodowy o podobnej tematyce to bez wahania polecam nową trylogię
Co znaczy "książki nie czytałem", owszem jest wiele ksiąg ale film był pierwszy :>
Nie odniosę się do całego twojego komentarza, bo jak wiadomo każdy ma prawo stwierdzić, że film mu się nie podobał itp.
Ale już ocenianie efektów w kategorii dzisiejszych standardów uważam za idiotyczne.
"Osobiście oceniłem nowe odcinki na 6, starsze ze względu na gorsze wykonanie
(zarówno technicznie jak i fabularnie) nie mogę dać więcej, niż 3. "
Naprawdę? To z tego samego powodu powinniśmy uważać, że starusieńki Tron (który niegdyś oskarżano za oszustwo i kontakty z diabłem pod względem efektów) to dzisiaj chu*nia? Dziwię się czemuś takiemu zwłaszcza, że to po dziś dzień SW wygląda ładnie.
Chodziło mi o grę aktorską i fabułę, a nie efekty specjalne. Nie próbujcie mi wmówić, że Carrie Fisher czy Marc Hamil to wspaniali aktorzy. Nie zagrali źle, ale do arcydzieła bym tego nie zaliczył. Fabularnie filmy nie powalają, historia jak z dziecinnego komiksu, często niezbyt spójna i śmieszna. O ile nową trylogię jeszcze oglądało mi się znośnie, to stara momentami kłuje w oczy niespójnymi scenami.
Nadmienię także, że nie jestem fanem kina sci-fi i oglądałem to tylko przez to, że ciągle mnie o zdanie pytano. Jestem informatykiem i wszystkich dziwiło, że nie widziałem GW. Teraz mogę powiedzieć, że widziałem i więcej razy oglądać nie zamierzam. Nienaturalne, niespójne, mało wciągające i nudne dla kogoś, kto nie jest fanem tego gatunku. Są takie tytuły, które naprawdę wpadły mi w oko mimo, że nie należą do moich ulubionych gatunków, ale do tego GW zaliczyć nie mogę.
też nie przepadam za GW, potencjał ogromny kręcą mnie te różne światy planety różne nacje ale to wszystko jest tak wymieszane że nic nie trzyma się kupy żeby to było jakoś fajnie i ciekawie poukładane to byłoby super.
Napisałeś, że oceniasz starą trylogię tak nisko przez gorsze wykonanie "zarówno technicznie jak i fabularnie", więc TAK, o efekty też Ci chodziło.
Co do samej gry aktorskiej. Jak sam napisałeś, rewelacji nie ma, ale nie zagrali źle. Skąd więc tak słaba ocena, skoro "nie zagrali źle"?
I na koniec o fabule. Twierdzisz, że napisał ją 8-latek i że jest przewidywalna. Brakuje jednak jakichkolwiek argumentów, przykładów, fragmentów z filmu. Jeśli oceniasz film(a tym bardziej, gdy oceniasz go nisko), warto by było odnieść się bezpośrednio do niego, a nie mówić tak ogólnikowo. Moim zdaniem podstawową rzeczą, która czyni ten film wyjątkowym jest świat w nim przedstawiony, który jest jedyny w swoim rodzaju(a przynajmniej ja jeszcze podobnego nigdzie nie widziałem). Wiele osób myśli o SW jako o filmie sci-fi, jednak należy pamiętać, że przede wszystkim jest to fantasy. Połączenie tych dwóch gatunków daje wyśmienitą mieszankę, której nie było mi dane dotąd spotkać(poza SW oczywiście).
Pozdrawiam i liczę na dokładniejszą argumentację twojej negatywnej opinii ;)
Btw, nie wiem co to za pomysł, że informatyk musi zobaczyć SW.
Zgadzam się, ale po części. Nowa trylogia jest znaaaaaacznie gorsza i właściwie nie do oglądania. Z blockbusterowych serii jedynie Indiana Jones i Powrót do przyszłości przypadły mi go gustu.
Już dawno minęły czasy, gdy na informatykę szli tylko wielbiciele Star Wars, Star Treka i Star Gate. Z resztą poza zawodem nie mam nic ze stereotypowego informatyka.
O czym? Ja nie jestem informatykiem więc nie mogę przynosić wstydu temu zawodowi
Ja przykładowo uwielbiam Gwiezdne Wojny i mogę je oglądać w nieskończoność, ale każdy może mieć własne zdanie - science-fiction nie każdego musi kręcić. Jednak z tym zdaniem za cholerę zgodzić się nie mogę: "Faktem jest, że trzy starsze części były produkowane w innej epoce technologicznej, a co za tym idzie, efektami specjalnymi przypominają ulicę sezamkową. Myślę, że szaremu widzowi jednak bardziej przypadają do gustu nowsze części." Albo rzeczywiście przespałeś części IV, V i VI, albo nie wiem. Efekty specjalne jak na tamte czasy były właśnie bardzo dobre i nie widzę tam żadnych podobieństw z ulicą Sezamkową. To właśnie w dzisiejszych czasach robione są filmy, których "sztuczność" efektów specjalnych zaczyna przypominać jakąś marną grę komputerową, natomiast w starej trylogii Gwiezdnych Wojen jak dla mnie były one jak najbardziej naturalne.
Po części zgadzam sie odnośnie fabuły (dupy nie urywa... przynajmniej same filmy. Uważam, że książki są o niebo ciekawsze), ale z tymi efektami to już zupełnie nie. Serio bardziej Ci się podoba ciągły green screen niż makiety/modele etc? Przecież to jest beznadziejne. Teraz w filmach czasami ma się wrażenie, że się ogląda let's play, a nie film. Reżysery często też nie lubią green screena, ale jest to szybsze i tańsze niż zbudowanie całej scenerii. No i też czasami mają odgórnie nakaz ładowania 'pięknych kolorowych efektów'. A szkoda.
To już kwestia gustu. Mi bardziej w oko wpadają twory z green screena, które wyglądają bardzo realistycznie. Manekiny, makiety i efekty specjalne robione starymi technologiami zawsze kojarzą mi się z ulicą sezamkową. Wiele filmów akcji łączy green screen z prawdziwymi efektami nagranymi z pomocą kaskaderów, więc znowu nie wszystko jest zrobione komputerowo :)
Powiem tak. Twoja opinia jest Twoją opinią, nikt nie zmusza do czci (co do bycia informatykiem i oglądaniem sw/st/whatever musisz się pogodzić, taka profesja, takie realia). atomiast efekty starych części to 11/10 (apropo oceny technicznej, w czasach powstania był to nowy standard i nie jest to opinia a zwyczajny fakt). Nieco irytuje mnie również ocenianie filmu pod względem fabularnym. Bardzo nie podoba mi się fakt, iż co raz większa część ludzi uważa, że fabuła musi być "skomplikowana, z ciężkim przesłaniem oraz ogólnie niesztampowa, by być dobra"(mam nadzieje, że nie o to Ci chodziło, jeśli nie, to chętnie posłucham co konkretniej sprawiło, że SW są filmem "słabym fabularnie"). Przesłanie jest proste, ale nie prostackie. Zrozumiałe i moralnie ma pewien autorytet(ludzie, którzy myślą, że byliby cool sithem, bo by strzelali piorunami nie są kontrargumentem).
Co do legendy - tworzy się ona przez magię Starwars (którą może być ciężko dostrzec temu, kto ogląda starwarsy po raz pierwszy 30 lat po ich powstaniu) i nie bardzo rozumiem zdziwienia. To tak, jakbym był fanem militarii (w ogólnym sensie) i stwierdził, że nie rozumiem legendarności "rudego" bo to w sumie kiepski czołg był, nie to co te nowe amerykanskie. Innym porównaniem (chyba najbardziej prostackim, ale chcę być dobitny) jest "nie rozumiem fenomenu zmierzchu, bo to słaby film". Słaby film nie oznacza braku możliwości marketinowej ani też trafienia w gusta grupy docelowej (żeby nie było, nie twierdze, iż starwars jest słabe albo kierowane do dojrzewających nastolatek).
Jako ostatni element wypowiedzi chciałbym nadmienić, że starwars było filmem, który pokazał, co można zrobić w kinie. Polecam obejrzeć chociażby urywki filmów dokumentalnych o SW, by zrozumieć. Z góry proszę też (jak Ty) o brak hejtowania, w szczególności teksty pt. "Oceniłeś film X na 3, a film Y na 9, jesteś bezguściem, nie wypowiadaj się od SW"
saga dupy nie urywa, co nie znaczy, że nie jest ok,dla mnie IV-8/10, V-9/10, VI-7/10, ale efekty specjalne są bardzo dobre, najlepiej to widać w nowej wersji z CGI, tradycyjne efekty (kostiumy, scenografie, nawet rysunkowe tła) są o niebo lepsze od CGI, CGI ssie w Gwiezdnych Wojnach i wielu innych filmach;
fabuła zgadzam się w IV e jest mocno przeciętna, w V jest bardzo dobra, a VI znowu przeciętna, przede wszystkim V wygrywa u mnie tempem akcji i sposobem narracji, które jest prawie idealne,
w ostatniej części te Ewoki doprowadzały mnie do szału, za bardzo nie rozwinięto wątków bohaterów, a 'czas antenowy' poświęcono tym miśkom, podobnie bitwa na planecie, bezcelowe to było i nużące w moim odczuciu, dopiero na koncu film nabiera jakiegoś tempa, bo cała reszta to zamykanie wątków i to było nudne, za mało było o bohaterach, za dużo o miśkach
Pozostaje mi zapytać co konkretnie robisz jako "informatyk" ;)
A może po prostu należy zrozumieć że całe sześć (siódmej jeszcze nie widziałem) części to po prostu jedna, wielka i piękna baśń filmowa w której nie liczy się nadmierny realizm, w której są dobre księżniczki, podstępni możni i w której dobro wygrywa ze złem? Baśń, w której możesz utożsamiać się z bohaterami, przeżywać dramaty i uzmysławiać sobie pewne aspekty ludzkiej natury.
Czy "Władcy Pierścieni" też zarzucisz że głównie hobbici jedzą, elfy (elfowie) śpiewają zaś ludzie się biją z orkami? Jeżeli tak to cóż, ale jednocześnie żal mi Ciebie jak i zaliczasz się do rodzaju ludzi których nie lubię - ludzi bez wyobraźni.
Niech moc będzie z Tobą :)
Gwiezdne Wojny obejrzałam dopiero w tym roku gdyż stwierdziłam, że dłużej nie można zwlekać z obejrzeniem "klasyka" skoro już jestem kinomaniakiem. Niestety fabuła mogłaby być lepsza. Przewidywalna do bólu, a może to dlatego, że wszędzie towarzyszą nam jakieś motywy SW w codziennym życiu? Wszędzie to teraz jest i było...także nie raz słyszało się to i owo. Film przyjemnie się oglądało, efekty bardzo dobre wiec całokształt oceniam bardzo dobrze. Ale stwierdzam, że bardziej w napięciu trzyma chociażby Harry Potter (nie nabijam się!) i nie dlatego, że film ma swoje lata.
A kult w okół tego filmu tworzą osoby, które w dzieciństwie oglądały ten film i mają do niego sentyment, jak ja do Rockiego np. Wiem, że film jest średni ale go uwielbiam. Tak samo jest w przypadku SW. Podsumowując, film przyjemny ale szału jakiegoś nie ma.
Efekty są świetne. Co ty gadasz o ulicy sezamkowej, tam nawet efektów specjalnych nie!
,,Faktem jest, że trzy starsze części były produkowane w innej epoce technologicznej, a co
za tym idzie, efektami specjalnymi przypominają ulicę sezamkową.'' Po tej wypowiedzi widać że chcesz po prostu dopiec,SW w tamtych czasach to krok milowy w całej histori kina, coś czegoś ludzie wcześniej na oczy nie widzieli pionierska robota i przetarta ścieżka dla kina z efektami specjalnymi na przedzie z legendarnym ILM oceniłeś ,,Powrót Jedi'' mniej wiecej na poziomie ,,Gulczas, a jak myślisz'' idż się wyzłośliwiać gdzie indziej