Byłem dziś w kinie na bardzo śmieszniutkim filmie, pt. "Jak poślubić milionera". Normalnie ze śmiechu prawie mi przepona wypadła. Główną dziunią w tym filmie jest Małgorzata Socha, która samotnie wychowuje 10-letniego syna, bo jej okropny mąż odszedł do Julii Wieniawy, której tak BTW, całą rolą było rzucenie pytania podczas meczu piłkarskiego -> "Co to jest karny?" i przewrócenie oczami w stylu: "To jakieś popierniczone jest", kiedy dostała odpowiedź.
Generalnie Małgorzata ma strasznie ciężko w życiu, bo mimo iż robi na dwa etaty, nadal nie starcza jej do 1-szego, w dodatku ex niczym Kaz Marcinkiewicz nie płaci alimentów, do tego mieszka na osiedlu, gdzie za dnia sebki słuchają disco polo na cały regulator, natomiast w nocy kamienica zmienia się w dzielnicę czerwonych latarni, a jakby tego było mało, to najlepsza psiapsiółka jeździ na taryfie ... fiatem Multiplą hehe. I raz jak jechały tą Multiplą, to się im NIESPODZIEWANIE skończyła wacha, przez co stanęły na środku drogi i przyblokowały takiego jednego szczypiora w Bentleyu (Michał Malinowski), który zaczął na nie trąbić i wtedy Socha wyszła do niego z awanti... i w tym miejscu było wiadomo, że on i ona na końcu będą całować się w płatkach śniegu... w środku lata. Ale jak to mówi Bogusław Wołoszański -> Nie uprzedzajmy faktów!
Także Socha ma w opór ciężko, na szczęście wszystko się zmienia, kiedy sprząta w hotelu (jeden z jej jobów), gdzie akurat Małgorzata Foremniak reklamuje swoją najnowszą książkę pt. "Jak uwieść milionera". Schodzi pier-do-lolo, że po tej książce każda dziunia jest w stanie wyrwać dzianego typa, na co z tłumu wyrywa się Miki Roznerski i pyta: "Serio każda?", na co Foremniak: "Serio serio", na co Roznerski: "Taaa to udowodnij i odpicuj tę szarą myszkę" i w tym miejscu wskazuje na Sochę. Tłum robi głośne "Uuuu", bo przed Foremniakową mega trudne wyzwanie -> No taaa, w końcu trafiła jej się wysoka, szczupła blondynka z całkiem wyjściowym licem, więc wiadomix, że już łatwiej wejść na K2 zimą niż ją wylaszczyć.
Od tego momentu Socha chodzi na zajęcia do Foremniakowej, które wyglądają tak, że Foremniak mówi jej: "Umyj włosy, kup sobie ładną kieckę, tylko nie odrywaj metki, żeby później oddać ją do sklepu hehe, a tu masz wejściówkę na impreze dla celebrytów, gdzie będą milionerzy". Koniec szkolenia.
Socha wbija na balet, gdzie całkiem przypadkowo spotyka szczypiora od Benteya. Zaczynają tańczyć jakby jutra miało nie być i już prawie ich języki się stykają, wtem na parkiet wbija Justyna Steczkowska i za ucho ściąga szczypiora, bo tak się składa, że to jej chłopak. Socha po tym incydencie smuta w kącie, ale z odsieczą przychodzi Mecwaldowski, który jest królem hehe parówek. Socha sobie myśli - ok, to jest ten moment, kiedy urobię milionera. Spotyka się z nim jeszcze ze dwa razy i naciąga na kilka kiecek, aż w końcu Meclwadowski zabiera ją na kwadrat i daje do zrozumienia, że przytulasy byłyby spoko opcją. W sumie cały czas był miły i uprzejmy, ona mu dawała znaki, że jest na tak, poza tym wszystko odbywa się dobrowolnie, więc robi się lekki cringe, kiedy Socha mówi, że idzie przypudrować nos, a po chwili ucieka w samej bieliźnie przez ogródek i jeszcze pokazuje Mecwaldowskiemu FAKA, jak ten ją zauważa z balkonu.
Następnego dnia Socha znowu PRZEZ PRZYPADEK spotyka szczypiora od Bentleya i tak jakoś wychodzi, że spędzają razem cały dzień, w dodatku z dzieckiem, więc szczypior daje się poznać, jako potencjalny super konkubento-ojczym, ale niestety Małgorzacie cały czas chodzi po głowie Steczkowska i ostatecznie go spławia.
Next day dostaje wejściówkę na kolejne celebryckie party od Foremniakowej. Tym razem są to zawody jeździeckie. Zgadnijcie kogo spotyka na miejscu? Jup, szczypiora od Bentleya. Szczypior podstępem zaciąga ją do stajni i zmusza, żeby pogłaskała hehe konia. No i głaszcze tego konia i już prawie robią BANG!, wtem do stajni wbijają koledzy szczypiora i mu gratulują zaręczyn ze Steczkowską. W tym momencie cały świat Sochy legł w gruzach. Już miała dać szansę szczypiorowi, a tu taka druzgocąca wiadomość. Stwierdza, że pierniczy już prawdziwą miłość i po prostu stanie się pragmatyczna. W tym celu wyrywa nieprzyzwoicie bogatego Piotra Polka, który jej nadskakuje jak poe-bany, a w zamian dostaje wielkie nic.
True story. Jednego wieczora Socha wraca do domu i akurat całkiem przypadkowo pod jej klatką zatrzymuje się autko, z którego wysiada napruty szczypior z kolegami. Mówiłem wam, że kamienica Sochy wieczorami robi za dom publiczny, co nie? No i właśnie to jest jego wieczór kawalerski i przyjechali na panienki. Szczypior i Socha zaczynają się kłócić, po czym lądują u niej na kwadracie i schodzi Bang zakończone soczystym zbliżeniem na pośladki szczypiora. Dzizas, komuś 50 twarzy Greya weszło za mocno.
Następnego dnia udają, że nic się nie stało i szczypior hajta się ze Steczkowską, a Socha przyjmuje oświadczyny Polka, od którego ostatecznie odchodzi, kiedy mają zaliczyć zbliżenie. Małgorzata w tym miejscu stwierdza, że ona jednak nie będzie wyrywać milionerów, tylko sama się ogarnie i wtem szczęśliwy zbieg okoliczności, bo idąc ulicą zauważa lokal do wynajęcia i w tym samym momencie przypomina jej się, że w sumie umie piec zarąbiste muffinki. 2 + 2 = Socha otwiera własną cukiernie! I w tym miejscu uważny widz powie: "Hola Hola, Małgorzato, ponoć kasy nie miałaś, więc za co ta cukiernia?". Na szczęście już w następnej scenie dostajemy odpowiedź. Otóż psiapióła Sochy sprzedała swoją Multiplę i za ten hajs otworzyły "Słodką dziurkę" XD -> No kurła proste, że Multiple schodzą jak woda i to za gruby hajs.
I tu już mamy sekwencję końcową, czyli Socha układa muffinki w swojej cukierni, wtem do lokalu wbija szczypior od Bentleya z kwiatami i mówi: "Cześć, wziąłem dla Ciebie rozwód ze Steczkowską". Niestety Socha wcale się nie cieszy, tylko mówi: "Aić mnie stąd zbóju. Już za dużo razy przez ciebie płakałam. Więcej nie będę. Ić!". Szczypior robi smutną minę i idzie.
Następna scena -> jest wieczór, Socha podlicza mańko na kasie, wtem paczy, a za oknem pada śnieg. Z mózgu robi jej się budyń, wszak to lipiec, więc jaki śnieg? Żeby to zweryfikować, wychodzi na zewnątrz, a tam stoi Szczypior i mówi: "Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz". W tle zaczyna grać Pektus, szczypior i Socha zaczynają tańczyć w slomotion, kamera coraz bardziej się oddala, aż w końcu widzimy grubego typa, który manualnie kręci wajchą przy jakieś maszynie, z której sypie się fejkowy śnieg. Wjeżdżają napisy, a ja i cała sala chlipiemy jak nienormalni, bo La La Land to przy tym popier-dółka. Czekam na drugą część.
Bardzo zabawne. Idealne podsumowanie filmu. Nie muszę nawet 5 minut oglądać jak będzie na Polsacie za pół roku.
I bardziej śmieszny niż film, który w ogóle nie śmieszy, chociaż podobno jest komedią. Podobno romantyczną, więc nie musi śmieszyć, a wzruszać miłosnym happy endem :-) Niestety, tutaj happy end jest jeszcze bardziej wywalony w kosmos, niż miłość prostytutki i biznesmena w „Pretty woman”, czy pokojówki i senatora „(…)na Manhatanie” ;-) bo przecież każdy wie, że Warszawa to taka mała mieścinka, gdzie spotkać „szczypiora z Bentleya” trzeci raz, dzień po dniu, jest bardziej prawdopodobne, niż wpaść pod tramwaj..
Wspaniała recenzja! Dzięki wielkie. Teraz już wiem, że warto na ten film iść do kina xDDD
PLAGAIAT do kwadratu!!! Ładnie to tak kopiować i wklejać cudze teksty? Dziwnym trafem 1 grudnia Pigout na swoim Fanpagu na Facebooku opublikował ten właśnie tekst. Kropka w kropkę.
tu i tak spoiler nie przeszkodzi w odbiorze filmu :)))), uśmiałam sie tak że chyba pojde na film !!:D
Świetnie napisane, ale do tego warto dodać największy absurd (spoiler oczywiście) - natychmiastowy rozwód bohatera, który niedługo po swoim ślubie wpada do cukierni z rewelacją "rozwiodłem się dla Ciebie!". Ile to było? 3 miesiące po ceremonii? Przy czym od tego czasu jak rozumiem nie mieli ze sobą kontaktu, ta niespodzianka taka spontaniczna? Scenarzyści chcieli zaskoczyć zwrotem akcji, ale to zakończenie było takim ostatecznym dobiciem głupiego scenariusza. OMG.
Nawet nie 3 a 2 miechy. :D Ja nie kumam gościa, skoro był taki zakochany to na ślubie już mógł powiedzieć papa Steczkowskiej.
Dobra robota, ale się uśmiałam :D
Tak myślałam, że to kolejny gniot. Bo jaki fajny film mogą nakręcić z Roznerskim czy Wieniawą.
Film zaczął się bardzo dobrze. Mało polskich filmów tak dobrze się zaczyna. Ale potem zaczynały się głupoty i całość wygląda średnio.
Pytanie na poważnie - nie obraź się. Wydajesz się ogarniętym kinomaniakiem. Po co po obejrzeniu trailera - który jasno pokazywał z czym mamy do czynienia - w ogóle marnowałeś swój czas i pieniądze na kolejne padło z cyklu "polska komedia romantyczna"? W tym czasie mogłeś obejrzeć jakikolwiek inny bardziej wartościowy obraz albo np. pouczyć się np. serbskiego. Jesteś jakimś masochistą, ktory lubi się czasem wybatożyć i jeszcze za to zapłacić? ;)
To to rzeczywiście musi być hit. :-) A tak mocno ten film reklamowali, że myślałam, że może tym razem to coś lepszego, choć Socha w różowej sukni na plakatach nie wróżyła nic dobrego.
genialne, miałam odpalić to arcydzieło, ale trafiłam na Twoją recenzję i mi uratowałeś 1,4 h z życia. dzięki po stokroć!!!
Czytało się lepiej niż oglądało film, dodałbym jeszcze, że kumpelka-taksówkarka Sochy ciągle się trzepie jak po mefedronie, chociaż wiadomo, że taksówkarz to ciężki kawałek chleba i mało się śpi.
Recenzja spox. Powinieneś zastanowić się na ulepszaniem scenariuszy ;-) A filmik jest sympatyczny, bez żadnego wysiłku intelektualnego i dla czystej i dość prostej frajdy :)
Polecam wszystkim reckę tegoż autora do 365 dni . Również trzyma nienaganny poziom :D
Najlepsza scena to jak Olszówka bez psa przeleciała jakiegoś szofera myśląc, że to jakiś bogacz bo ten stał obok limuzyny ;-)
Pod taką recenzją to mogę tylko napisać: Sprzedam Fiata Multiplę 1999 rok, 770 tys km przebiegu - jeździła bezawaryjnie na taxi do momentu aż zabrakło paliwa.
Nie wiem kto w środowisku celebryckim wpadł na pomysł, że Socha ma robić za damę. Za damę (!) z tą swoją wioskową urodą Jagny Borynowej. Owszem, brzydka nie jest, niezła aktorka, ale dla mnie daleko jej do kobiety z klasą.