Pomijając, że dziś film trąci myszką to ogólnie zamiast straszyć jest zwyczajnie groteskowy. Nicholson jest genialny, ale reszta obsady... Czytając "Lśnienie" wyobrażałem sobie Wendy jako wrażliwą, trochę zalęknioną kobietę, tymczasem w wersji Kubricka wygląda ona na przerażoną i (bez obrazy) upośledzoną. Skutek taki, że trudno poczuć empatię do tej postaci. Książkowy Halloran jest ciepły i serdeczny, Kubrick spreparował postać starca, który jakby nie wiedział co się wokół niego dzieje. Bardzo dobrze wyszedł nastrój agorafobicznego lęku w ogromnym, pustym budynku, ale co z tego, kiedy książkowy hotel, który sam w sobie był potworem tutaj jest zaledwie martwym rekwizytem; zakurzonym zamczyskiem z kiepskiej bajki. Brak w tym filmie pasji (nic dziwnego, że gdzieś uciekła przy tylu dublowanych scenach). Złota malina niestety zasłużona, a większość z tych, którzy dziś piszą o arcydziele piszą tak pewnie, ponieważ nie wypada inaczej. Król jest nagi, a "Lśnieniu" przydałby się porządny remake, żeby poprawić to co Kubrick ewidentnie spieprzył. Słaby film plus dwie gwiazdki za Nicholsona.
Kingowi nie podobało się, że Jack od początku ma tu obłęd, który w powieści pojawia się stopniowo. Łatwo powiedzieć, by było inaczej, trudniej zrealizować w medium, jakim jest film. Autor książki ma możliwość opisywania przeżyć wewnętrznych bohaterów, ich myśli, w filmie możesz tylko pokazać, co robią i mówią, ewentualnie jak masz narratora pierwszoosobowego, to możesz rzucić jakieś myśli. Nie podejmę się porównania książkowe i filmowego "Lśnienia", bo za słabo pamiętam pierwowzór literacki. King mówił też, że bez sensu jest zamarznięcie Jacka, bo w powieści spłonął. Z drugiej strony Sapkowski kilka razy podawał Kubrickowskie "The Shining" jako wzór adaptacji lepszej od książki, co według niego stanowi coś rzadko spotykanego.
Zgadzam się z Sapkowskim, że adaptacje rzadko są lepsze od literackich pierwowzorów. Nie zgadzam się z Sapkowskim, który jako przykład podaje tu akurat "Lśnienie". Wgl, pan Sapkowski, przy całym ogromnym szacunku za "Wiedźmina", nie jest dla mnie autorytetem w tej kwestii. Może dlatego, że wg mnie "Wiedźmin" w porównaniu z "Pieśnią lodu i ognia" to tylko sprawnie napisana przygodówka. Ale mówię oczywiście za siebie. Pozdrawiam :)
'Lśnienie' Kubricka to zwykły film o przemocy domowej, a elementy supernaturalne pełnią taką samą rolę co w Makbecie czy Hamlecie. Serio, to nie jest zbyt trudne do załapania.
Myślę, że to właśnie zawarł King w swojej książce plus opowieść o alkoholizmie. Niestety, jak dla mnie Kubrick nie przekazał pomysłu SK w ciekawy sposób. Za dużo tu reżysera, za mało opowieści. W efekcie powstało dzieło spłycone, zimne i wyniosłe (IMHO ofc) - co jest chyba jednym z najbardziej paskudnych połączeń. Ale mam pewną satysfakcję, że założony przeze mnie temat wciąż żyje po 9 latach! :).