Powiem krótko - ten człowiek jako reżyser bezpardonowo rozwala każdy schemat ("Hi way" mnie oświecił, że nie każdy film musi być wielką powtórką z rozrywki), a jako aktor jest po prostu do zjedzenia. W "Raju za daleko" wymiata, a w "To nie tak jak myślisz, kotku" miażdży i kradnie reszcie show. Zawodowcy mogliby się od niego wiele nauczyć :)
Zgadzam się co do kotka! A propos - zwłaszcza Kot był przy nim jak dziecko we mgle, zupełnie się nie odnalazł w tym filmie. Ja nie mogłam się doczekać kolejnej sceny z Borusińskim.