Cóż, prawdę mówiąc nie przepadam za tą aktorką. Z wyjątkiem roli Becky w "Co gryzie Gilberta Grape'a" nie spodobała mi się w żadnym filmie. I nie chodzi nawet o jej zdolności aktorskie bądź ich brak. Po prostu jest w niej coś, co mnie irytuje. No a jedyną w życiu nominację do Oscara otrzymała za rolę rozwydrzonej i bezgranicznie głupiej nastolatki. Całkiem słusznie. Ta postać tak strasznie grała mi na nerwach, że naprawdę zasługuje na zauważenie. Ale nie umiem powstrzymać wrażenia, że rola ta była tak dobra, bo Lewis grała postać podobną do siebie... I nie potępiajcie mnie, bo sama nie wiem skąd we mnie tej jad.